Ta karczma Rzym się nazywa…
Tytuł oczywiście ukradziony. Ale chociaż dobremu Autorowi. I pasuje jak ulał do opowieści o rzymskich peregrynacjach kulinarnych. Choć jak zwykle zacznę od smrodku dydaktycznego (a to też ulubiony zwrot innego wielkiego polskiego pisarza). Do Rzymu pojechaliśmy głównie po to, by pierwsze kroki po Wiecznym Mieście Zuzia i Kuba stawiali w naszym towarzystwie. To my, dziadkowie, […]